Podróż Start – Berlin

Plecak na plecach, paszport i sprzęt spakowany. Początek podróży – druga w nocy na PolskiBus do Berlina.

W Berlinie mieliśmy być do popołudnia, a że nie chcieliśmy siedzieć cały dzień na lotnisku to pojechaliśmy do centrum. Droga trochę długa, zajęła koło godziny, o dziwo trafiliśmy mimo szybkiej przesiadki, na Fridrichstraße. Plecaki do przechowalni (że też nie mają przechowalni na lotnisku – what?) no i teraz spacerek. Pochodziliśmy sobie chyba najwięcej po parku Großer Tiergarten. Po małym śniadanku na ławeczce dalszy ciąg zwiedzania zaliczając kilka znanych, historycznych i ciekawych architektonicznie miejsc (równe tetrisowe bloki wszędzie naokoło). W zasadzie trzymaliśmy się mniej uczęszczanych chodników ale i tak trochę turystów się napatoczyło :) jak zwykle chcących żeby zrobić im zdjęcie na jakimś rozpoznawalnym kawałku miasta. Szczęście że pogoda była dobra i nie trzeba było się chować. Czas szybko zleciał i trzeba było wracać na lotnisko. Tym razem szybko ok pół godzinki no i fruu.

tip. Kasowniki biletów znajdują się na peronach. Należy kasować przed wejściem do pociągu czy metra. Bez biletów lepiej nie jeździć.

Park Zdrojowy w Nałęczowie

 Zieleń – tego jednego tutaj nie brakuje. Park, trzeba przyznać jest ładny i zadbany, jak małe miasteczko leżące w granicach Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. Jest to chyba jedyne uzdrowisko w Polsce o charakterze kardiologicznym. Podobno park istnieje od połowy XVIII w.

Zaznaczam, że odwiedzony po drodze, bez specjalnego planu i przygotowania tematycznego. Dzień był zimny i nieprzyjemny, może dlatego odniosłem trochę smutne i dołujące wrażenie z odwiedzin. Sam park, jako temat do fotografii nie specjalnie mnie zachwycił, hmm… no może jako plener do ślubnej byłby ok. Ciekaw jestem również jak wygląda tu zima. Jest kilka obiektów architektonicznych, stawik z wodą i ptakami, trochę rzeźb, no i przyroda. Jednak dla mnie, od strony fotograficznej nie zrobił jakiegoś wybitnego wrażenia (możliwe że to wina pogody). Z pewnością rangi dodaje parkowi fakt obecności w tym miejscu całej plejady najznamienitszych polskich twórców literatury i sztuki, którzy od końca XIX wieku tu tworzyli, ale i leczyli się ze swych dolegliwości. Gdyby nie to, park zdrojowy nie różniłby się specjalnie od innych tym podobnych parków. Spacerując po parku zauważyć można oczywiście starszych kuracjuszy, trochę turystów (poznałem bo byli skośnoocy i mieli wypasione aparaciki fotograficzne :) młodzieży raczej mało.

Dla przyjezdnego, zdrożonego turysty bardzo ciekawa atrakcja i duży plusik parku – w Palmiarni znajduje się bardzo fajna, stylowa czekoladziarnia. Po chłodnym, mało przyjemnym dniu gorąca czekolada bardzo poprawia nastrój. Uwaga – bomba kaloryczna :)

źródło: http://poznajpolske.onet.pl/lubelskie/naleczow-historyczne-uzdrowisko-pod-lublinem-wody-mineralne-park-zdrojowy-i-slynni/00ht2